Polecany post

Oto Zespół Niespokojnych Rąk : Kreatywne Ręce (czarna robota), Oczy (wyszukiwanie inspiracji i wyzwań), Mózg ( któremu wydaje się, że je...

poniedziałek, 29 lipca 2019

Jak to z bramą było

I tym razem pierwsza klasnęła w Ręce Adeptka Terpsychory.  Większość podjęła temat bez chwili zawahania.  Najwięcej przeszkód widział Mózg.  Reszta Zespołu głodna była nowych wyzwań po długim okresie pracy umysłowej, tak więc malkontenta skutecznie zakrzyczano;  w końcu nie tylko On ma prawo do działania.
Zafurgotały arkusze szarego papieru, gruchnął o ziemię stos tektur, zapluskały farby. Cały Zespół z opornym Mózgiem, wlokącym się na tyłach, ruszył do działania...

...i tak się zaczęła praca nad Bramą do zamku Bestii....

.



Pierwsze elementy wyłoniły się z chaosu w tempie, zwanym swojego czasu, "warszawskim":




Malowanie i prace wykończeniowe przebiegały sprawnie.



Jednak kiedy wszystkie detale były w stanie zadowalającym...









...i nastała chwila scalenia poszczególnych elementów w całość,  napuszony Mózg mógł wyrecytować swoją ulubioną formułkę "A nie mówiłem..."
Tak, Mózg miał rację, myśl techniczna, inżynierska, stoi w Zespole na niezbyt wysokim poziomie i dlatego montaż przysporzył sporych trudności i....w efekcie brama ciut się zwichrowała:


...jednak nie na tyle, by miało to uniemożliwić jej wystąpienie z Doborowym Towarzystwem, w Renomowanym Wydarzeniu, pośród Nie-Byle-Jakich Murów :






Było pięknie!!!


Mózg, porwany wspaniałą atmosferą spektaklu wyzbył się pesymizmu i już robi plany nad udoskonaleniem Bramy, by ta, gdy nadejdzie Czas, mogła  się wyprężyć i rozpostartym skrzydłem poruszyć serce Kolosa za kulisami Pewnego Teatru.


wtorek, 15 stycznia 2019

Spełnione marzenie Kolosa

Zapowiadało się na to od samego początku. Kolos wyrywał się do świata.  Na każdym kroku dawał do zrozumienia, że miejsce w którym się narodził, za ciasne.  Odbierał sobą całe światło, stukał niespokojnie głową o sufit, zawadzał na każdym kroku... i marzył...

...Marzył o wnętrzach innych, przestronniejszych, o świetle skierowanym specjalnie na niego, chciał stać w centrum wydarzeń, a nie, jak ta zawalidroga, chować się w najodleglejszych zakamarkach domu...(tu przesadzał nieco, bo kolosalne rozmiary uniemożliwiały wstawienie go w jakimkolwiek innym miejscu, niż to, które mu udostępniono).

No i stało się.  Pewnego sobotniego wieczoru zajechała potężna bryka, wywożąc głodnego sławy marzyciela ku nowemu, bardziej atrakcyjnemu życiu.

Już następnego dnia stanął na deskach Teatru w blasku reflektorów, pusząc się i wdzięcząc, tak jak to tylko on potrafi:



Cały Zespół podziwiał go z widowni.  Trzeba przyznać, że Kolos grał swoją rolę nienagannie, stanowiąc godne uzupełnienie wspaniałego spektaklu:


 







Zespół ze wzruszeniem śledził wydarzenia na scenie, a po skończonym spektaklu, ile tylko sił w Rękach, bił brawo tancerzom, aktorom i Kolosowi, którzy z niezwykłym zaangażowaniem przyczynili się do powstania tego fantastycznego widowiska. DZIĘKUJĘMY!!!


Co się stało z Kolosem później?
Nie wiadomo, pewnie odpoczywa w jakimś (stosownym do jego rozmiarów) kącie, przeżywając wciąż na nowo chwile swojej chwały w oczekiwaniu na kolejny raz.
Może dobra okazja przyjdzie szybciej niż za rok.
Cały Zespół życzy Ci tego z całego serca, Nasz Drogi Kolosie!